sobota, 30 listopada 2013

Renifer Rudolf

Witajcie,
dziś kolejna dawka świątecznych tworów, oto przedstawiam renifera Rudolfa (oczywiście z czerwonym nosem). Rudolf ma ciepły, wełniany szalik i skarpety. Maskotka będzie świetnym prezentem pod poduszkę albo jako dekoracja świąteczna. Zapraszam do galerii :).








Wykorzystane materiały: polar, wełna, bawełna, koraliki, mulina, wkład poliestrowy.

piątek, 29 listopada 2013

Święta, święta...



Witajcie Kochani :)
W poprzednim poście wspominałam Wam, że niedługo zamieszczę swoje świąteczne dzieła i oto przedstawiam pierwsze zdjęcia :). Aż do samego Bożego Narodzenia na niniejszym blogu będzie gwiazdkowo :). Mam nadzieję, że znajdę trochę czasu w tym intensywnym czasie, aby zamieścić zdjęcia moich szyjątek. Na pierwszy ogień dziś idzie kalendarz adwentowy. W Polsce nie jest zbyt popularny, ale na zachód od Odry dzieciaki i dorośli przepadają za tą fantastyczną ozdobą świąteczną :). 




























Kalendarz jest wykonany z bawełny, w niemieckim sklepie NanuNana zakupiłam metalowe plakietki z cyframi w świątecznych kolorach, które następnie przypięłam do każdej kieszonki, na górze naszyłam angielski skrót XMas (od Christmas). Pozostało mi jedynie wypełnić kieszenie słodkościami, które umilą czas oczekiwania na Boże Narodzenie :).

Wykorzystane materiały: metalowe plakietki, bawełna, bawełniana pliska, tasiemka satynowa.


środa, 27 listopada 2013

Lniane serca



Witajcie Kochani :),
do świąt Bożego Narodzenia pozostał już tylko miesiąc, do przedświątecznego szału jeszcze daleko, ale dla mnie sezon świąteczny rozpoczął się pod koniec października. Tak, tak kiedy drzewa były jeszcze złote i wszyscy szykowali się do obchodów dnia Wszystkich Świętych ja szyłam już ozdoby świąteczne i myślami byłam jakieś dwa miesiące do przodu ;). W następnym poście będzie właśnie o moich ozdobach na gwiazdkę :).
Jedno zamówienie sprawiło, że oderwałam się od szaleństwa na temat mikołajów, reniferów i kalendarzy adwentowych, mianowicie jedna Pani chciała abym uszyła jej trzy lniane serca, które miały być połączone ze sobą tasiemkami. Podobne serduszko dostała niegdyś od swojego nieżyjącego już męża na pierwszej randce w latach sześćdziesiątych i przez lata trzymała je jako miłą sercu pamiątkę. Pierwszy prezent od męża trzymał się dość dobrze, jednak jakiś czas temu zwyczajnie rozpadł się ze starości. Trzy serca mają symbolizować trzy lata wdowieństwa tej Pani. Zamówienie przyszło już po pierwszym listopada z okazji trzeciej rocznicy śmierci Jej męża, ale mnie na dłuższy czas wytrąciło z codziennego biegu i pozwoliło przypomnieć sobie, że tak naprawdę wszyscy zmierzamy do jednego celu bez względu na wyznanie czy status społeczny. Trzy lniane serca pozostaną już chyba jako jedno ze zleceń, które zapadają nie tylko w pamięci ale i sercu :).



 

niedziela, 24 listopada 2013

Sówkowy szał



Witajcie Kochani :)
Nie wiem czy zauważyliście, ale od dłuższego czasu jest jakaś moda na sowy. Jej wizerunki w słodkich kolorach można dostrzec dosłownie wszędzie i to zarówno w Polsce, jak i w Niemczech. Wczoraj na zakupach, a muszę tutaj wtrącić, że sezon świąteczny w DE zaczyna się o wiele wcześniej niż w Polsce, widziałam już nie tylko wszelkie artykuły codziennego użytku i z tzw. dekoracji domu w sowią buźkę ale i też świąteczne sowy :). To jest normalny szał na punkcie sówek :). Ja sama również uległam tej modzie, bo trudno się jej oprzeć, sowy są naprawdę świetne :). Postanowiłam więc uszyć coś z sowiej gwardii, pomysł podsunęła mi jedna Pani, która zamówiła sówki dla swoich dzieci, różową dla dziewczynki, niebieską dla chłopca. Wpadłam w szał sówkowy i uszyłam takowe również dla siebie wzbogacając stado o dodatkową czerwono-zieloną sowę :). 








Wykorzystane materiały: bawełna, koraliki, tasiemka satynowa. wsad poliestrowy,






sobota, 23 listopada 2013

Króliczki - mój znak rozpoznawczy :)


Witajcie Kochani :)
Tym razem chciałabym Wam przedstawić z kuźni Diamentowej agrafki słodkie króliczki w stylu skandynawskim (tzw. tilda), uszyłam ich już tak dużo, że stały się moim znakiem rozpoznawczym, a ja sama nabrałam już takiej wprawy, że tworzenie ich nie tylko daje mi dużo satysfakcji i przyjemności ale też zajmuje najwyżej 40 min. 
Pierwszym króliczkiem była Ania z różowego polaru i zjawiskowej sukni ślubnej. Jej zdjęcia podobają mi się najbardziej, ponieważ patrząc na nie trudno oprzeć się wrażeniu baśniowości, jakby był to obrazek z jakiejś bajki dla dzieci :). Suknia jest wykonana z koronki oraz lekkiego tiulu i daje wrażenie lekkości, przy tym zwraca uwagę swoim spektakularnym wyglądem, sukienka zdaje się, iż żyje własnym życiem poruszając się przy najmniejszym podmuchu powietrza. Słowem zarówno dynamiczna jak i delikatna :). Trochę sobie słodzę, ale chyba długo nie uda mi się stworzyć czegoś takiego, ponieważ druga wersja Ani w sukni ślubnej jest już w odbiorze wizualnym o wiele spokojniejsza ;).





























Wkrótce do Ani dołączyła jej koleżanka Dora w czerwonej satynowej  sukience. Pragnę zaznaczyć, że każdy króliczek pokazany na zdjęciach jest pierwszym swoim egzemplarzem, próbnym czyli nie pozbawionym błędów. Ciało Dory zrobiłam z białego polaru, uszka podszyte są czerwoną bawełną w białe groszki. Sukienka miała być balowa z tiulem pod spodem, który miał nadać jej nieco dramatyzmu i pięknie rozkloszować dół. Niestety jest to najsłabszy jak dotąd ubiór dla króliczka, który uszyłam, zupełnie nie jestem zadowolona z efektu mojej pracy, ale wiedziałam co poprawić czy powielaniu tego modelu i późniejsze egzemplarze Dory były już bliższe ideałowi.










Kiedy już Ania i Dora zaprzyjaźniły się dołączyła do nich Helga, którą wykonałam na zamówienie pewnej niemieckiej dziewczynki. Prosiła o fioletowego króliczka w bawarskim stroju ludowym, repliką tego jaki sama nosi przy uroczystych okazjach w Bawarii. Największym wyzwaniem był dla mnie gorset, który sprawił mi wiele trudności, ale efekt jest bardzo fajny :).








21 listopada z okazji urodzin siostrzenicy Ali, do Warszawy pojechał kolejny już króliczek Diamentowej agrafki Jej imienniczka Alicja. Alicja wykonana z polaru w kolorze ecru i lnianej sukience w róże oraz fioletowym wiązanym sweterku, wygląda przeuroczo i ponoć bardzo spodobał się Ali. Jak na podróżniczkę przystało maskotka posiada torbę, do której można włożyć potrzebne jej rzeczy :). Zdjęcia mówią same za siebie, słodka prawda? :)














Na razie to już wszystkie króliczki, ale pewnie niebawem dołączą nowe, wracam do mojego diamentowego warsztatu, do następnego spotkania moi Mili :*.

Wykorzystane materiały:
Ania: polar, tiul, koronka, koraliki, bawełna, wsad poliestrowy;
Ania 2: polar, szyfon, tasiemka tiulowa, satyna, bawełna, wsad poliestrowy;
Dora: polar, satyna, siateczka, koronka, tasiemka poliestrowa, wsad poliestrowy;
Helga: polar, satyna, bawełna, krepdeszyn, tasiemka satynowa, tasiemka bawełniana, wsad poliestrowy;
Alicja: polar, bawełna, len, tasiemka satynowa, tasiemka bawełniana, wełna, wsad poliestrowy.

Owieczka Frania



Wkrótce po uszyciu krówki Tosi zabrałam się za owieczkę, którą nazwałam potem Frania. Miała wyglądać zupełnie inaczej przede wszystkim być wyższa i mieć nieco chudsze nóżki, ale ostatecznie to właśnie ona podbiła serca wszystkich. Jest to maskotka, którą najczęściej powielam, zainteresowanie Franią przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia, bo mimo, iż nieidealna nie można jej odmówić uroku prawda? :)











Wykorzystane materiały: polar, koraliki, tasiemka satynowa, wkład poliestrowy